Trzynogi pies
Czarną sierścią porośnięty
Próbiuje biec
Po sniegu zamarźniętym
Już nie jest sam
Już są ich tysiące
Od czarnych plam
Uciekają białe zające
Wśród nich jestem ja
Pokryty lodem
Dwunożna istota
Jadąca samochodem
Zmieniam drogę
Jadę w czerń
Urywam jej nogę
"Bezwstydnie" (02.11.2001.)
Odbite światło od twego oka
Uderza we mnie i pęka powłoka
Dzieląca me ciało od twego ciała
Wiem dobrze czego byś chciała
Uderzasz swym ciałem o moje ciało
Stało się to, co stać się miało
Po mej skórze pełzną twe dłonie
W każdym z nas ogień płonie
Dotykam twych włosów i ust
Czuję na sobie twój biust
Twój głos w mych uszach brzmi
Otwierasz przede mną swe drzwi
I wchodzę do środka
Jesteś taka słodka...
"Fikcja" (25.10.2001.)
Nie słyszę twoich słów
Gdy krzyczysz do mych uszu
Gdy mówisz o mnie innym
Łapię każdy dźwięk
Nie wstrząsasz mną w ogóle
Gdy ciało moje mniesz
Gdy bijesz kogoś obok
Czuję każdą pięść
Idę poprzez plac
Twych haniebnych występków
Podnoszę z ziemi szkła
Serc pękniętch z lęku
Kroczę ku twej duszy
Niewidoczny oczom jej
Zabiorę ją ze sobą
Nim ciało skończy się
"Nie chcę" (11.02.2001.)
Nad wodą marznące
Łzy z oczu twych
Spadły na mnie
Przeszywając mnie
Nie chcę tym być
Czym jestem
Kim jestem
Nie chcę być
Boleśnie zraniony
Czy zechcesz
Opatrzeć rany me
Za kilka lat
Nasz świat
Odejdzie
Nie chcę wtedy być
Tym kim teraz
Jeszcze nie jestem ...
"Aporue" (20.04.2001.)
Zgnilizna twych czynów
Nadpoczyna me ciało
Tak rozpoczyna się to
Co stać się z nami miało
Nie znajdę na to leku
Żaden lekarz nie pomoże
Takim wymyśliłeś to ty
Wielki jedyny Boże
To już końcowe odliczanie
Gdy przemienię się w ziemię
I tak będzie z każdym
I zniknie ludzkie plemię
Koniec świata jest bliski
Tak dziś ksiądz powiedział
W chwilę później umarł
Pewnie za dużo wiedział
"Aureola" (30.08.2001.)
Grunt pod naszymi stopami
Parzy na każdym kroku
Chodzimy zimnymi drogami
Od świtu aż do zmroku
Może znajdziemy to
Czego tak szukamy
Może złapie nas zło
Którego nie znamy
Będziemy iść przez siebie
Nie złapie nas zła klatka
Odnajdziemy się w niebie
Gdzie nasz ojciec i matka
Zapukamy do drzwi śmierci
Matko czy czekasz
Ojcze czy wiesz że
Wracamy do domu
Po długiej podróży
Do domu wracamy
"Syntetyczne truskaweczki" (18.06.2001.)
Syntetyczne truskaweczki
W świecie bez kolorów
W ciemni bez świeczki
Pełne złych potworów
W dali metalu dźwięk
W pomieszczeniu bez ścian
Okrutnej śmierci jęk
Zadawanej tysiącem ran
Obok kupka starych kości
Jakiegoś dziwnego człowieka
Przybyłego wprost z nicości
Na kogoś tutaj czekał
A pode mną słup płomieniem
Rozpalony do czerwieni
Zabija samym spojrzeniem
Krew się w żyłach pieni
Podejdź do mnie całym ciałem
I chwyć mocno za me dłonie
Nigdy tak się nie spalałem
Pomóż mi bo płonę
Syntetyczne truskaweczki
W świecie bez kolorów
W ciemni bez świeczki
Pełne złych potworów
Wszystkie je zjeść muszę
Bo jeśli ich nie zjem
W dymie się uduszę
Dlaczego jest tak nie wiem
Otrzymałem tyle szans
I żadnej nie wykorzystałem
Miałem masę szans
Dziś bez żadnej zostałem
"Tylko wtedy ..." (03.06.2001.)
Mogę uduchowić
Twe ciało
Mogę obnażyć się
Śmiało
Mogę uwolnić twą duszę
Mogę, ale nie muszę
Moge rozpalić
Twe ciało
Mogę rozebrać cię
Śmiało
Mogę pocałować twą duszę
Mogę ale nie muszę
Mogę posiąść
Twe ciało
Mogę zrobić to
Śmiało
Mogę zdobyć twą dusze
Mogę, ale nie muszę
A może się skuszę ...
"A ja jestem" (18.06.2001.)
Smutek jest ciemny
I chropowaty
Radość jest jasna
I gładka
A ja jestem kudłaty
Nienawiść jest zimna
I brudna
Miłość jest ciepła
I czysta
A ja jestem niedomyty
Pesymista optymista
Który z życia
Nie korzysta
"Lodowaty" (19.12.2001.)
Ogrzej mnie
Bo zimno boli
A świat lodowaty
Przenieś mnie
Choć na chwilę
Do mamy i taty
Ogrzej mnie
Bo zimno tak boli
A cały świat lodowaty
"Park jesienny" (06.11.2001.)
Idę parkiem jesiennym
Pełny nienawiści
Krokiem sennym
Wzbudzam szelest liści
Błądzę między drzewami
Pełen goryczy
Co stało się z wami
Mnie nie dotyczy
Niebo spada falami
Na stos suchych liści
Za moimi plecami
Koszmar się ziści
Się ziścił
"Paprochy" (07.11.2001.)
Wpadł mi paproch w oko
Wpadł głęboko
I nie mogę go wydostać
To rzecz nie prosta
Przez drapania i kłucia
Rani me uczucia
Poradzić sobie z nim nie moge
W bólu padam na podłogę
Przyduszony beznadziejnością
Uduszony ludzką złością
Nagle widzę zdrowym okiem
Jak ztoisz za mej duszy progiem
Ulżyj mi w cierpieniu
W oka mgnieniu
"Przypowieść" (19.12.2001.)
Szedł człowiek przez las
Szedł i mijał ludzi
Idąc ciągle spał
I nikt go nie obudził
Szedł człowiek przez las
Na jego drodze rosło drzewo
Przeszedł przez nie niewidzialnie
Nikt nie zauważył tego
Szedł człowiek przez las
A za nim szło niebo
Będące w tej drodze
Jedynym domem jego
Szedł człowiek przez las
I wyszedł na polanę
Jego płomyk zgasł
Jego życie dokonane
I nikt nie osłonił go
Od wiatru smierci wiejącego
Nikt nie obudził go
Nikt nie widział jego
Niebo samo pozostało świadkiem
Wydarzeń na polanie
Ludzie zyli dalej
Nic gorszego już się nie stanie